Czasy najdawniejsze...
MOJEGO MIEJSCA NA ZIEMI ZAWIŁE DZIEJE.
czyli...
czyli...
kujawska część pomorskiego miasta
...i najbliższa okolica.
I.
1. Miejsce.
Na początek trochę o samym miejscu i trochę o najdawniejszych czasach, do których możemy się cofnąć, dzięki znaleziskom archeologicznym i tekstom źródłowym..
Podgórz, od 1938 roku dzielnica, czy w zasadzie osiedle, miasta Toruń, a wczęsniej samodzielne miasto. Położony jest na obszarze Pradoliny Toruńsko-Eberswaldzkiej, a jeżeli włączymy [tak, jak zresztą w praktyce często ma miejsce - w rozmowach mieszkańców miast] w jego skład resztę osiedli lewobrzeżnego Torunia, to znajduje się dokładnie w miejscu, gdzie owa Pradolina zmienia swój bieg - na zakolu Wisły, na wysokości osiedla Rudak...
Takim "moim miejscem" mogę chyba nazwać znaczną część kotliny toruńskiej. Większość życia mieszkałem właśnie na toruńskim Podgórzu, w pobliżu poligonu artyleryjskiego, więc naturalną koleją rzeczy - w znacznej części mi znanego. Ciocia moja miała działkę wypoczynkową nad jeziorem Jezuickim, niedaleko Bydgoszczy, więc i te tereny są mi znane. Będąc bajtlem spędzałem tam dużą część letnich wakacji, co zresztą do dziś miło wspominam... Poza tym wycieczki rowerowe, później samochodowe i spacery, po okolicznych lasach to czas liczony tygodniach, miesiącach, a może i bym zaryzykował, że już i w latach. Później jeszcze wielokrotnie obowiązki służbowe niejednokrotnie mnie kierowały gdzieś w te rejony. Oczywiście przez całe moje życie Podgórz był częścią Torunia, więc i po prawej stronie Wisły rozciąga się też 'moje miejsce na Ziemi'. No i naturalnie - ziemie przyległe :) Pojezierze Południowopomorskie, Dolina Dolnej Wisły, Pojezierze Chełmińsko-Dobrzyńskie. W obecnych czasach swobodnie można sobie podróżować i "skakać" w lewego na prawy brzeg Wisły. Taka sytuacja jednak jest, można powiedzieć, świeżością w tym miejscu. Przez przynajmniej tysiąc lat, gdzieś w pobliżu zawsze przebiegała jakaś granica... Nie zawsze była to oczywiście taka granica, jaką dziś sobie wyobrażamy, znając współczesne nam przejścia graniczne. Jeszcze parę lat temu bym napisał, że wydaje się, że granice niedługo przestaną już gdziekolwiek wyglądać tak, jak to jeszcze było za mojego dzieciństwa, zanim znaleźliśmy się w Strefie Schengen, jednak obecna sytuacja geopolityczna sprawia, że nie jestem już tego taki pewny...
Niemniej jednak tutaj granica, jak do tej pory na stałe, zniknęła dopiero w lutym 1945 roku, kiedy władza nad miastem zmieniła się z nazistowskiej na sowiecką. Wcześniej, przez kilka setek lat, ścierały się gdzieś tutaj ze sobą duże potęgi militarne współczesnego im świata. Paradoksalnie z całej historii walk o "przepchnięcie granicy", to kontynuatorzy idei tradycji agresora, który najpierw chciał z lewej strony Wisły, przejść na prawy brzeg, później walczyli by będąc po tej prawej stronie, przepchnąć granice jak najdalej od linii Wisły w lewą stronę. Jak to mawiają - "zawsze musi się znaleźć ktoś taki, kto się będzie czepiał czegokolwiek, byle się przypierdolić i Ci przypierdolić..." Im głębiej wejdziemy w tę historię, tym więcej będzie pojawiać się, takich i innych, absurdów i ewidentnych prze-wałów.
nasyp wału pod torami kolejowymi prowadzącymi w kierunku Inowrocławia. |
2. Ślady pierwszego osadnictwa.
Pierwsi ludzie, w grupach łowiecko-zbierackich, pojawili się w tych rejonach po wycofaniu się lądolodu skandynawskiego, czyli około 14 tysięcy lat temu.Nieprzypadkowo też skupiłem uwagę na znajdującym się po wewnętrznej stronie zakola Wisły Rudaku. To właśnie w jego niegdysiejszych granicach (Rodacke, Rodek) znajduje się stanowisko archeologiczne, na którym pierwszych odkryć dokonywano już pod koniec XIX wieku. Obecnie stanowisko znajduje się w granicach miejscowości Brzoza, między Toruniem, a Otłoczynem.
Znaleziony na stanowisku kompleks krzemienic datuje się na schyłek paleolitu, a więc około 9000-8000 lat p.n.e. i są to najstarsze, do tej pory, znalezione ślady cywilizacji w okolicach Torunia.
Kolejnymi miejscami, w których natrafiono na jakieś ślady dawnych ludów zamieszkujących te ziemie są tereny dzisiejszych miejscowości takich jak: Otłoczyn, Otłoczynek, Grabie, Wilkostowo, Poczałkowo, Przybranówek, Przybranowo, Podgaj, Opoki, Opoczki, Goszczewo i Wołuszewo. Gdy spojrzymy na mapę widać wyraźnie, że punkty te rozłożone są wzdłuż rzeki Tążyny. To właśnie po jej prawej stronie natrafiono na najstarsze ze wszystkich ślady człowieka...
ruiny dworku Güntera Rosenthala w Wilkostowie. |
Osady rozwijały się na przestrzeni od V/IV w p.n.e. do IV w n.e. Jednak najszybszy rozwój pojawił się wraz ze wzrostem znaczenia BURSZTYNOWEGO SZLAKU.
Społeczeństwa żyjące w tych osadach około 4500 lat p.n.e., należały do tzw. kultury pucharów lejkowatych i kultury amfor kulistych, a 2500 lat p.n.e. do kultury ceramiki sznurowej. Osadnicy posiadali umiejętności uprawy roli, obróbki kamienia przez gładzenie i wiercenie otworów, hodowli bydła, wyrobu ceramiki, tkactwa oraz polowania przy pomocy łuku. Teren ten jest też bardzo bogaty w podziemne złoża solanek i wód termalnych. Między 1700-650 p.n.e., czyli w epoce brązu, kształtowały się pierwsze szlaki bursztynowe. Nie istniał jednak żaden ściśle wytyczony trakt łączący Cesarstwo Rzymskie, z terenami nadbałtyckimi. W III w p.n.e. pojawili się Celtowie, którzy spopularyzowali szlak bursztynowy biegnący wzdłuż doliny rzeki Tążyny, do dogodnego brodu przez Wisłę, na wysokości Otłoczyna, gdzie poziom Wisły był na tyle niski, że można było się bez problemu przeprawić na prawy brzeg i podążać dalej na północ.
![]() |
Główna nić bursztynowego szlaku z czasów rzymskich... |
a.) teoria allochtoniczna - wskazuje korzenie Etrusków(Tyrrhenoi) od migrującego ludu z Anatolii w Azji Mniejszej. Grecki historyk, Herodot, twierdzi, że przybyli oni do Italii morzem z Lidii w Azji Mniejszej. Taka teza zbudowana jest na fakcie spotykania w kilku miejscach morza Egejskiego nazwy Tyrrhenów. W Egipcie zaś, w XIII i XII wieku p.n.e., za panowania Ramzesa II, znano lud morskich korsarzy określanych mianem Tursza, których współcześnie identyfikuje się z Etruskami. Na pochodzenie z bliskowschodnie lub z Azji Mniejszej wskazują też badania genetyczne mitochondrialnego DNA, a także analizy mitochondrialnego DNA występującego u toskańskiego bydła, co może sugerować, że wraz z ludźmi podróżowały hodowane przez nich zwierzęta. Badacze językowie wskazują też na podobieństwo języka etruskiego do języków kaukaskich.
![]() |
ETRUSKOWIE 750 lat p.n.e. |
Fenomen cywilizacji Etrusków polega na tym, że ich kultura wywarła tak wielki wpływ na Rzymian, że odcisnęła trwałe piętno na cywilizacji rzymskiej. Istnieje nawet teoria, że cywilizacja rzymska jest kontynuacją kultury etruskiej, tylko pod inna nazwą i z innym językiem.** Etruskie pochodzenie przypisuje się na pewno:
-sztuce wróżenia z wnętrzności zwierząt ofiarnych
-ubiór
-urządzenia państwowe
-odznaki, a wśród nich TRIUMF - najwyższe wyróżnienie, jakie wódz otrzymywał za swe zwycięstwa na polu walki.
Etruskowie uprawiali medycynę, astronomię(początkiem dnia było u nich południe), mieli dwunastkowy system rachuby. Można by jeszcze wiele o nich pisać, ale nie o Etruskach traktuje mój wywód :)
Wracając więc na bursztynowe tory. Oprócz Etrusków, znany dobrze był w Rzymie, Grecji, a także w Babilonie i Egipcie. Nazywany był "złotem północy", "złotem słowiańskim", lub "złotem Bałtyku". Bursztyn. Odgrywał decydującą rolę w kontaktach handlowych, mógł wpływać na politykę, a nawet był obiektem zainteresowania starożytnych uczonych i pisarzy takich jak Platon, Sofokles, Homer, czy Piliniusz Starszy, który tak opisywał jego popularność, a także zastosowanie:
"(...) do dziś dnia wieśniaczki transpadeńskie zamiast naszyjników noszą bursztyn, najbardziej dla ozdoby, ale także i dla lekarstwa; albowiem mniemają, że zapobiega chorobom czopków i bólom w gardle."
Bursztyn stał się znaczącym elementem gospodarki państw bałkańskich na przełomie I w p.n.e. i I w n.e. Rzymianie zaczęli przejmować, stworzone przez Celtów, szlaki bursztynowe, a następstem tego bursztyn stał się symbolem rozwijającej się potęgi i wpływów Cesarstwa Rzymskiego I - III w n.e. Główny szlak, którym podróżowali rzymscy kupcy, miał początek przy nadbrzeżach basenu morza Śródziemnego. Przyjmuje się, że rozpoczynał się on w Akwilei, nad Adriatykiem, gdzie mieściło się kiedyś jedno z rzymskich centrów rzemieślniczych. Szlak wiódł wzdłuż dolin rzek, gdzie najłatwiej pokonywano trasę z uwagi na w miarę równe ukształtowanie terenu. Na tereny dzisiejszej Polski szlak wchodził przez Bramę Morawską, gdzie skręcał na północ i przez Śląsk, wschodnią Wielkopolskę oraz Kujawy dochodził do zakola Wisły koło Otłoczyna, gdzie znajdowała się wspomniana już przeprawa przez bród przez Wisłę i dalej szlak prowadził w kierunku wybrzeży nadbałtyckich. W języku prasłowiańskim 'otłoczyny' oznaczają zbutwiały, wymoczony len. Na tym rozlewisku, przez które przeprawiali się "łowcy bursztynu" do dziś dziko rośnie len.
Dalekosiężny handel wzdłuż drogi bursztynowej reprezentowany był przeważnie przez duże rzymskie firmy, trudniące się głównie rzemiosłem i handlem, organizowaniem wypraw handlowych "północ-południe" oraz wymianą na ziemiach ludów zadunajskich. Za nimi w kolei czerpania zysków z trasy handlowej byli kupcy, bankierzy, właściciele warsztatów i inni przedsiębiorcy. W dużej mierze zarabiali oni na sprzedawaniu żywności, elementów uzbrojenia, czy przedmiotów codziennego użytku w zamian za łupy wojenne zdobyte na wojażach. Handlowano winem, rzymskimi naczyniami biesiadnymi, tkaninami na zasadzie transakcji barterowej - towar za towar. Krainy dalekiej Północy - tajemnicze "Barbaricum" - zaopatrywały Rzymian w skóry, futra, ryby, miód, a także sól i pierze. Jednak towarem, w który najbardziej obfitowała ta część ówczesnej Europy, byli NIEWOLNICY. Sprzedawano jeńców, a także członków własnego plemienia. Było to szansą rozwoju i kontaktu ze światem, uczenia się od niego (świata), dla osad znad Wisły i Tążyny. Szczyt handlu bursztynem miał miejsce w II i III wieku, kiedy to coraz więcej kupców wyruszało po "złoto północy". Na ten okres też przypada największy rozwój osad znajdujących się na trasie szlaku. Popularniejsza, od szlaku przez Otłoczyn, zrobiła się na przełomie I i II wieku główna nitka, która biegła z Wiednia (Vindobona), przez Brno, Kłodzko, Wrocław, Kalisz (Calisia/Kalisia), Konin (Setidava), Bydgoszcz i Świecie do Gdańska. Gonieni chciwością kupcy zapuszczali się jak najdalej na północ, gdzie ceny rzymskich wyrobów rosły, a lokalnych malały. Trudności w zdobyciu bursztynu i ryzyko jakie ponosiły karawany kupieckie docierające daleko na północ, dyktowały wysoką cenę za ten kruszec. Czasami cena wyrobu z bursztynu była "wyższa od ceny niewolnika", zależało to od wielkości obrabianego surowca. Na terenie Cesarstwa nad bezpieczeństwem podróżnych czuwały władze rzymskie, natomiast w krajach północnych - władze plemion i związków plemiennych. Miejscami handlu dalekosiężnego, gdzie trafiały wyroby rzymskie były ośrodki miejskie leżące na skrzyżowaniach głównych tras komunikacyjnych, tuż obok obozów legionowych. Oprócz miejsc do handlu, znajdowały się też urzędy pocztowe i celne.
Jednym z niewielu zachowanych źródeł opisujących dość obszernie bursztyn, a zarazem jedynym zachowanym dziełem wspomnianego już Piliniusza Starszego jest "NATURALIS HISTORIA" - czyli "Historia Naturalna" - rodzaj encyklopedii, która opisuje m.in. geografię, botanikę, kosmologię fizjologię, czy mineralogię. Wszystko to zawarte jest w 37 księgach i stanowi ogromną kopalnię wiedzy z czasów rzymskich. Rozpoczynając opowieść o bursztynie, Piliniusz pisze:
Jednym z niewielu zachowanych źródeł opisujących dość obszernie bursztyn, a zarazem jedynym zachowanym dziełem wspomnianego już Piliniusza Starszego jest "NATURALIS HISTORIA" - czyli "Historia Naturalna" - rodzaj encyklopedii, która opisuje m.in. geografię, botanikę, kosmologię fizjologię, czy mineralogię. Wszystko to zawarte jest w 37 księgach i stanowi ogromną kopalnię wiedzy z czasów rzymskich. Rozpoczynając opowieść o bursztynie, Piliniusz pisze:
"Najbliższe potem miejsce w rozkoszach, jednakże tylko kobiecych, zajmie bursztyn; wszystkie takowe naczynia mają równą wartość z drogiemi kamieniami."
Rzymianie za najwybitniejszy pod względem zapachu uznawali biały bursztyn, z kolei za najpiękniejszy - bursztyn koloru żółtego. Piliniusz pisze też o praktyce farbowania bursztynu łojem kozim, farbą konchyliową, lub korzeniem czerwińca, znanym jako centuria pospolita, lub tysięcznik pospolity. Bursztyn również wykorzystywano do fałszowania drogich, przezroczystych kamieni - zwłaszcza ametystów. Również stosowano go w medycynie. Wg Kallistratusa w każdym wieku bursztyn dobrze działa przeciw szaleństwu i problemom z oddawaniem moczu. "Chryselectrum" - specjalna odmiana charakteryzująca się złotym odcieniem miała leczyć febry i inne choroby przywiązana do szyi, a utarta z miodem i olejkiem różanym - choroby uszu. Dzieciom przywiązywano je jako amulety. Piliniusz zauważył też kilka innych "cech" bursztynu:
"W naczyniach korynckich podoba nam się brąz, pomieszany ze złotem i srebrem, w rzeźbach sztuka i dowcip(...), perły szacujemy, ponieważ je na głowie nosimy, drogie kamienie dlatego, że na palcach, na koniec w wszystkich innych zabytkach podoba się ostentacja lub użytek, w bursztynach zaś tylko przekonanie, że się kosztowność posiada"
![]() |
Szlak Bursztynowy na przełomie II i III wieku. |
W czasach panowania cesarza Nerona, odbyła się opisana również przez Piliniusza wyprawa. Wysłał Neron swojego poddanego, by ten dostarczył mu drogocennego kruszcu. Wyprawa miała jednak charakter oficjalnej ekspedycji i wizytacji państwowej, a nie prywatnej wyprawy handlowej. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy przypuszczać, że owocem tej wyprawy Rzymianie poznali lepiej nowe ziemie jak i ludy, które owe ziemie zamieszkiwały. Tak o wyprawie "pewnego ekwity", jak sam go tytułuje. pisze Piliniusz:
"Niedawno się przekonano, że wybrzeże Germanii, z którego jest przywożony bursztyn, znajduje się w odległości 600 mil od Karnuntum w Pannonii. Żyje jeszcze ekwita rzymski, wysłany dla zdobycia bursztynu przez Julianusa zarządzającego igrzyskami gladiatorskimi casarza Nerona. Odwiedził on miejsca handlowe i wybrzeża, przywożąc takie ilości bursztynu, że nawet siatka służąca do powstrzymywania zwierząt i osłaniania podium miała w każdym węzełku bursztyn. Broń zaś, mary i cały sprzęt, używany przez jeden dzień, był z bursztynu dla urozmaicenia wystawy w poszczególnych dniach. Najcięższa bryła ważyła 13 funtów."
...czyli około 4 kg i 250 gram. Naukowcy na podstawie powyższego fragmentu szacują, że wyprawa doszło do Bałtyku nad ujście Wisły, a nawet na Półwysep Sambijski, który znany był z dużej ilości bursztynu.
Dla przejścia przez Wisłę w Otłoczynie, miejsce handlowe stanowiła Krusza Zamkowa, koło Inowrocławia. Wg prof. Aleksandry Cofta-Broniewskiej system osadniczy zakola Wisły można identyfikować ze znanym z przekazu Ptolemeusza emporium Askaukalis.
Widzimy więc wyraźnie, że już od czasów najdawniejszych, w zamian za pozorny zysk materialny, jak i niematerialny, w postaci wiedzy i jakichś umiejętności, ludzie skłonni i zarazem chętni byli sprzedać własnego kuzyna, czy nawet brata... Pod tym względem niewiele się w naszej mentalności zmieniło i chyba każdy przyzna mi racje. No poza świadomymi sprzedawczykami :) Znakomita większość jednak nie jest świadoma tego, co się wokół dzieje, albo i nie chce być świadoma... a szkoda. I już chciałoby się zakończyć cytatem dość współczesnym - pochodzącym z utworu DonGuralEsko:
"Nic się nie zmienia odkąd Kain zabił Abla."
Jednak należy jeszcze dodać, że o ile zgodzę się, że zawsze "tak było", to nie zgodzę się, że we wszystkich miejscach i wszystkich kręgach. Dlaczego? O tym opowiem, przy następnym wpisie traktującym o "kręgosłupie" mojej opowieści, a na dobrą sprawę, to nawet od tego zacznę, a tymczasem żegnam się i do "napisania" :)
CZEŚĆ!
Wszystkiego dobrego :)
P.S. Na sam koniec, można by rzec - na deser; wers do samodzielnego spasowania od pety Renteza:
"Eufrat wpływa do Tybru i powoli Babilon przejmuje Italię..."
:)
P.S. Na sam koniec, można by rzec - na deser; wers do samodzielnego spasowania od pety Renteza:
"Eufrat wpływa do Tybru i powoli Babilon przejmuje Italię..."
:)
*pierwszy przykład obszaru granicznego. W tym przypadku niewinnie nazwany "łącznikiem". Zapamiętajmy jednak ten fakt - grupka ludzi wykształconych, obrotnych i błyskotliwych, znajdująca się pomiędzy jednym, wysoko rozwiniętym społeczeństwem a drugim, dopiero kształcącym pierwszą państwowość.
**bardziej zakorzenione i co tym idzie trwalsze zwyczaje i kultura zawsze wypierają te, niedopracowane, dopiero stworzone/tworzone, mniej popularne. Widzimy więc, że na niezbyt jeszcze globalistycznie nastawionych Rzymianach, większe wrażenie i poczucie jedności, wzbudzające chęć bycia w jakiejś grupie o określonych zwyczajach, były pozornie obce im zwyczaje, wierzenia, mity i kultura.
Komentarze
Prześlij komentarz